Przejdź do treści

Czy naukowcy z NASA są w błędzie? O definicji klasycznej [Myślenie krytyczne #1]

    Trudno wyobrazić sobie myślenie krytyczne bez ładu w systemie używanych pojęć. Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego porządku jest przypisywanie pojęć do ogólnych kategorii. Historia pewnej definicji pokazuje, jak łatwo tu o błąd.

    Czy naukowcy z NASA są w błędzie? O definicji klasycznej

    [Myślenie krytyczne #1] Piotr Lipski

    We wstępie do wydanej w 1994 roku książki Origins of Life. The Central Concepts profesor Gerald Joyce przedstawił definicję, która w obiegowej opinii uważana jest za roboczą definicję życia przyjmowaną przez NASA. Brzmi ona następująco: „Życie jest samopodtrzymującym się systemem chemicznym zdolnym do podlegania ewolucji darwinowskiej”. Wśród biologów brakuje zgody co do istoty życia, nie dziwi zatem fakt, iż definicja powyższa była przedmiotem krytyki. Dotyczyła ona jednak głównie kwestii biologicznych, ale – jak sądzę – przytoczona definicja wprowadza także pewien zamęt pojęciowy, na który niewielu komentatorów zwracało uwagę. Aby wyjaśnić, co mam na myśli, opiszę najpierw bardzo ważny, a jednocześnie intuicyjny sposób definiowania.

    Definicja klasyczna

    W celu sprawdzenia, czy sposób definiowania, o którym mowa, jest rzeczywiście intuicyjny, przeprowadziłem na własnych dzieciach drobny eksperyment (zapewniam, że niegroźny). Poprosiłem je o wyjaśnienie, czym są: komputer, samochód, autostrada itp. O komputerze powiedziały, że „jest maszyną, mającą monitor i myszkę, na której można grać, sprawdzać Internet i robić inne rzeczy”. Samochód to według nich „pojazd z czterema kołami, którym się jeździ po drogach”, a autostrada to „szeroka droga, po której można szybko jeździć samochodami”. Choć nie jest to oczywiście w żadnym sensie rozstrzygający dowód, to jednak wszystkie podane definicje podpadają, zgodnie z przypuszczeniem, pod jeden wspólny schemat. Można go przedstawić tak:

    A jest to B, które jest C.

    Jest to schemat tak zwanej definicji klasycznej, która swoją nazwę zawdzięcza długiej tradycji, korzeniami sięgającej prac Arystotelesa. Przyjrzyjmy się dokładniej poszczególnym jej elementom.

    Po pierwsze, definicja klasyczna, jak wiele innych definicji, dzieli się na człon definiowany (po łacińsku nazywany definiendum) oraz człon definiujący (z łaciny – definiens). We wskazanym schemacie „A” jest definiendum, natomiast „B, które jest C” to definiens. Warto dodać, że człon definiowany określany bywa również terminem „gatunek” (species). Po drugie, i to właśnie stanowi o odrębności definicji klasycznej, definiens posiada właściwą sobie strukturę, na którą składa się „B” zwane rodzajem (genus) oraz C nazywane różnicą gatunkową (differentia specifica). Klasyczna definicja pewnego obiektu (przez obiekt rozumiem tu cokolwiek istniejącego, a więc przedmioty, ale także cechy, stany, procesy itd.) polega zatem na wskazaniu jakiejś klasy obiektów (rodzaju), do której definiowany obiekt należy, oraz jakieś cechy (różnicy gatunkowej), która wyróżnia definiowany obiekt spośród innych należących do owej klasy. Taki właśnie schemat posiadają wspomniane wyżej definicje autorstwa moich dzieci. Przykładowo autostradę (definiendum/gatunek) zaliczyły one do klasy dróg (rodzaj), a jako cechy wyróżniające autostrady spośród innych dróg wskazały ich znaczną szerokość oraz również znaczną dopuszczalną prędkość maksymalną (różnica gatunkowa).

    Różne kategorie

    Konstruowanie definicji klasycznych ma tę wielką zaletę, iż pomaga wprowadzać ład pojęciowy. Aby się o tym przekonać, rozważmy następujący przykład. Na chwilę przerwij, Czytelniku, lekturę i zastanów się, czym jest biblioteka. Skup się jednak na poszukiwaniu odpowiedniego rodzaju, różnicę wskazując co najwyżej w przybliżeniu.

    Jedna z możliwych odpowiedzi jest taka, że biblioteka to pomieszczenie (rodzaj), w którym znajduje się księgozbiór. W taki sposób rozumiemy słowo „biblioteka”, gdy mówimy przykładowo, że ściany biblioteki wyłożone są boazerią. Zgodnie z inną definicją biblioteka to sam księgozbiór, a więc uporządkowana kolekcja (rodzaj) książek. Tak rozumiana biblioteka nie może mieć ścian wyłożonych boazerią, ale może przykładowo liczyć sobie 1000 woluminów, czego nie można z kolei powiedzieć o bibliotece jako pomieszczeniu (w bibliotece-pomieszczeniu może znajdować się 1000 woluminów, ale to nie to samo). Według jeszcze innego określenia biblioteka to instytucja (rodzaj) zajmująca się gromadzeniem i udostępnianiem książek. Taka biblioteka może mieć swojego dyrektora i pracowników, co o nie jest możliwe w przypadku dwóch pozostałych rodzajów bibliotek. Lista dostępnych opcji wcale się na tym nie wyczerpuje i znaleźć można kolejne propozycje. (Potrafisz to zrobić?)

    Poszukiwanie rodzaju dla definicji klasycznej jakiegoś obiektu sprowadza się zatem do rozważenia, do jakiej kategorii obiektów należy ten definiowany. Czynność ta wprowadza porządek do siatki używanych pojęć. Powyższy przykład pokazuje, że nawet tak pospolity termin jak „biblioteka” może kryć w sobie więcej znaczeń, niż się zwykle wydaje. Wymienione sposoby rozumienia tego terminu są oczywiście ze sobą ściśle związane. To jednak tylko pogarsza stan rzeczy i może prowadzić do sytuacji, w której różnego rodzaju biblioteki (pomieszczenie, zbiór, instytucja) są ze sobą mylone. Poprawnie przeprowadzona analiza pozwala uniknąć takiego zamętu.

    Błąd kategorialny

    O ile poprawne wskazanie rodzaju, do jakiego należy definiowany obiekt, jest pomocne, o tyle błędne jego zidentyfikowanie jest szczególnie szkodliwe. Błąd tego typu nazywa się błędem przesunięcia kategorialnego lub skrótowo – błędem kategorialnym. Oto dwa przykłady takiej usterki.

    (1) Wieloryb to duża ryba.

    Rodzajem wskazanym dla definiowanego tu wieloryba jest klasa ryb, co jest oczywiście niepoprawne, gdyż wieloryby są ssakami, a nie rybami.

    (2) Szczęście to czas spędzony z tymi, których się kocha.

    Przy życzliwej interpretacji można próbować bronić powyższego zdania jako metafory lub skrótu myślowego. Jako definicja szczęścia nie daje się jednak obronić. Czas spędzony z tymi, których się kocha, może być źródłem szczęścia, ale nie jest samym szczęściem. To ostatnie jest bowiem raczej stanem lub uczuciem, a nie okresem czasu. (Może znajdziesz, Czytelniku, lepsze propozycje?)

    Do jakiej kategorii należy życie?

    Możemy teraz powrócić do podanej na wstępie definicji życia. Posiada ona strukturę definicji klasycznej. Jej autorzy kwalifikują życie (definiendum/gatunek) do klasy systemów chemicznych (rodzaj), wskazując samopodtrzymywanie oraz zdolność do ewoluowania (różnica gatunkowa) jako własności wyróżniające życie spośród innych systemów chemicznych. Większość wzmiankowanych debat wokół definicji dotyczyła cech wskazanych w różnicy gatunkowej. Dużo rzadziej zwracano uwagę na obecny w definicji błąd przesunięcia kategorialnego, a więc na źle dobrany rodzaj.

    O tym, iż jest on niepoprawnie zidentyfikowany, łatwo przekonać się, rozważając konsekwencje omawianej definicji. Czym mogą być wspomniane w definicji systemy chemiczne? Dostępne są dwie możliwości. Mogą to być albo pojedyncze organizmy, albo całe populacje, a może nawet całe biocenozy. W wywiadzie, który znaleźć można na portalu space.com, Gerald Joyce opowiada się za drugą możliwością. Refleksja ujawnia, że żadna z opcji nie jest dobra. O pojedynczych organizmach nie mówi się przecież, że są życiem, ale raczej, że żyją. Podobnie jednak o populacjach lub biocenozach także nie mówi się, iż są życiem (poza, być może, sformułowaniami metaforycznymi), ale jedynie, że żyją, a jeszcze dokładniej, że należące do nich organizmy żyją.

    Gdyby autorzy definicji zastanowili się, do jakiej kategorii obiektów należy życie, zapewne uniknęliby tej zaskakującej pomyłki. Popularne słowniki i encyklopedie (w tym Wikipedia) dostarczają całkiem rozsądnych propozycji. Przeczytać tam można, iż życie jest procesem, ewentualnie stanem lub własnością pewnych systemów. Być może – podobnie jak w przypadku biblioteki – należy pogodzić się z wieloznacznością terminu „życie” i uznać istnienie kilku kategorii. Nawet wtedy jednak wśród dopuszczalnych opcji nie znajdziemy raczej tej zaproponowanej przez naukowców z NASA.

     

    Źródło tekstu

     

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *